Osądzam...
Kilka ostatnich dni jest dla mnie sporym wyzwaniem, ze względu na zdanie sobie sprawy do jakich granic mogę osądzać. Osądzam wszystkich, bez żadnego wyjątku! Moja lista winnych wydłuża się, a empatia wobec nich osiąga najniższy możliwy poziom.
Osądzam tych, którzy nie dostrzegli tego co nadchodzi i nie zrobili nic aby zaakceptować nieuniknione, a postąpili tak nie ze względu na wiarę w Boga, ale dlatego, że zdecydowali się wypierać rzeczywistość.
Osądzam tych, którzy narzekają, że skończył się sezon turystyczny, jakby wierzyli, że wszystkie nasze problemy rozwiążą się, gdy będziemy mieli więcej turystów przyjeżdżających latem.
Osądzam tych, którzy wybrali komentowanie wydarzeń, wierząc, że posiadają strategiczne umiejętności analityczne, podczas gdy ich idiotyczne podejście pokazuje jak krótkowzroczni bywają.
Osądzam tych, którzy narzekają, że muszą ponosić konsekwencje tego co się dzieje, przekonani, że nie mają z tym jakiekokolwiek związku.
Osądzam tych, którzy wykorzystują ten mroczny czas tragedii dla własnych celów.
Osądzam tych, którzy opłakują straty materialne, podczas gdy tak wielu straciło ukochane osoby, a może nawet i całe rodziny.
Osądzam tych, którzy z siebie robią ofiary lekceważąc cierpienie innych.
Osądzam tych, którzy żyją w pokoju na ziemi i wierzą w trwałą pomyślność, a ja nie znalazłam żadnego fragmentu Ewangelii, który by coś takiego gwarantował.
Osądzam tych, którzy noszą krzyż na szyi, ale nie chcą na niego spojrzeć.
Osądzam tych, którzy się modlą, gdyż modlą się nie dość żarliwie, i tych, którzy się spowiadają, bo jasne jest, że wciąż są zbyt zaślepieni, aby zrozumieć, iż to grzechy wszystkich, włączając ich samych, doprowadziły nas tu gdzie jesteśmy.
Osądzam wszystkich, bo zbyt trudno jest mi oskarżyć siebie i dlatego, że cząstkę siebie znajduje w każdym z tych, których osądzam.
Gdzieś w umyślę maluję pozytywny obraz samej siebie, nie chcąc go splamić we własnych oczach. Jestem zbyt stara aby zmierzyć się tak brutalną prawdą. Wierzę, że jestem dość silna, aby przetrwać ten ciężki czas, choć dławienie się łzami ostatnio wcale mi nie pomaga. Jestem zbyt młoda, aby czuć się bezradnie, po prostu nie zaakceptuję takiej sytuacji, zbuntuję się przeciw niemu!
Jakże wygodnie jest być w tej szarej strefie, gdzie mogę lawirować pomiędzy twierdzeniami o byciu zbyt starą lub młodą, jakkolwiek mi to pasuje. Pozwalam sobie korzystać a nawet nadużywać tego przywileju, kiedykolwiek mi się zechce, dla własnej korzyści. Wszak to tak prosta wymówka do unikania spojrzenia prawdzie w oczy.
Wiem, że to umysł mówi we mnie, pomagając sercu odciąć się od tej okropnej rzeczywistości wypełnionej bólem. I wiem, że z końcem dnia przyznam jak bardzo oceniająca byłam. Nie będę wtedy w stanie usprawiedliwić się ignorancją, gdyż znam dobrze okropną historię, która doprowadziła ludzi do stania się gorzką wersją samych siebie.
Wciąż będę kłócić się z Bogiem o samo-ustanowione prawo do oskarżania innych tylko dlatego, że chcę współbrzmieć z bestią będącą we mnie.
Kochać tych, których oskarżam, znaczyłoby ko, że muszę unicestwić tą bestię, uczynić coś na co nie jestem gotowa. Będę prosić Boga, aby pozwolił mi spróbować okiełznać tą bestię. Oboje przecież wiemy, że wciąż opieram się, aby w pełni poddać się Jego Miłości.
Oby miał litość nade mną!
Sumar Sleem. szefowa misji Domu Wschodniego w Libanie
Dom Wschodni kontynuuje swoją misję w Libanie, której sens w obecnej sytuacji widzimy jeszcze bardziej wyraźnie niż dotychczas. Będziemy wdzięczni za każde wsparcie przekazane na rzecz ofiar wojny w Libanie:
Wesprzyj chrześcijan na południu Libanu
Środki na wsparcie obecności Domu Wschodniego w Libanie można przekazać także na konto:
Stowarzyszenie „Dom Wschodni – Domus Orientalis”
ul. Piotrkowska 80, 90-102 Łódź
mBank, 70 1140 2004 0000 3002 7483 9388
Tytuł przelewu: Liban
Komentarze (0)
Komentarze na Faccebook'u (0)