Pomoc, która dobija rannych...

Pomoc, która dobija rannych...

Od ponad 240 dni toczy się wojna w Ukrainie. Myślicie, że to oznacza jedynie naloty, bombardowania, śmierć żołnierzy i cywilów, płacz i zły ofiar, miliony uchodźców? Nic bardziej błędnego. Jest jeszcze drugie oblicze tej i każdej wojny, która jakieś miejsce na świecie zanurza w przestrzeń chaosu i zniszczenia. Wielki biznes szykuje się do kolonizacji terenu. I czyni to często pod płaszczykiem pomocy humanitarnej.

Eksplozja w Bejrucie niszczy port, domy mieszkańców i ich miejsca pracy. Pogłębia kryzys w i tak już udręczonym kraju. Wiadomości na całym świecie pokazują nagrania tragicznego wydarzenia poruszając ludzkie serca do współczucia i prowokując odruchy pomocy. Jedna z organizacji pomocowych w Polsce w ciągu kilku dni otrzymuje od ludzi na pomoc Libańczykom olbrzymią kwotę pieniędzy. Lwią część z tej „pomocy dla Libanu” wydaje na żywność robiąc zakupy w Polsce i korzystając z pomocy rządowej przewozi je błyskawicznie do Bejrutu. Dzięki temu mieszkańcy Libanu otrzymują za darmo żywność na ulicy.

Prawda, że wygląda pięknie? Telewizja pokaże jeszcze migawki ze szczęśliwymi ludźmi z Libanu, którzy płaczą ze szczęścia tuląc do piersi paczkę makaronu z Polski i serce nam rośnie, jak to pomogliśmy w nieszczęściu Libańczykom. Szkoda, że telewizja nie pokaże szczęścia polskiego producenta makaronu, któremu jak ślepej kurze ziarno trafił się milionowy kontrakt… Nie usłyszymy też utyskiwania jego konkurenta w Libanie, w którego firmie darmowy makaron z Polski rozdawany na ulicach Bejrutu obniżył przychód o kilka procent… Telewizja nie przeprowadzi też po trzech miesiącach wywiadu z Libanką, która w kilka dni po eksplozji ze łzami w oczach dziękowała za pomoc, a teraz płacze, bo syn stracił pracę po zamknięciu fabryki makaronu, w której pracował, wszystko coraz droższe, bo przecież właściciele sklepów sprowadzają makaron z Europy, i jedyne wyjście to wyemigrować z kraju… Możliwe też, że nawet nie zauważymy, jak długotrwały skutek działalności pomocowej czyni kraje bogate bogatszymi a biedne biedniejszymi.   

Wyobraźcie sobie taką sytuację w dużo większej skali i w kraju tuż obok nas. Na terenie Ukrainy wojna niszczy domy, szkoły, przedszkola, szpitale, miejsca pracy. To, co wróg niszczy, Ukraińcy starają się odbudować błyskawicznie, gdy tylko nadarza się ku temu okazja. I oto pojawia się fundacja pomocowa z bogatego kraju Zachodu, która wyremontuje właściwie wszystko, co pozwoli jej się remontować. Tylko że ta fundacja, którą założyła wielka korporacja budowlana z tego kraju, kupi cement i szyby do okien od swojej założycielki. Wpisze oczywiście w sprawozdaniu finansowym miliardy euro przeznaczone na pomoc Ukrainie i chyba nikt nie będzie zwracał uwagi na taki szczegół, że te miliardy przeznaczone na pomoc wróciły na Zachód. Nikt oprócz lokalnych producentów materiałów budowlanych…

Wojna jest straszna nie tylko przez to, że niesie nagłą śmierć i zniszczenie. Wojna osłabia kraj na pokolenia i naraża go na ekonomiczną kolonizację, gdyż dogłębnie rani lub niszczy jego struktury mające chronić obywateli. Wrogiem może się okazać nie tylko agresor, ale także „przyjaciel”, który tak pomaga, żeby od siebie uzależnić.

Ja rozumiem, że prawem biznesu jest ekspansja, zdobywanie nowych rynków i pokonywanie konkurencji. Kiedy jednak wilki biznesu ubierają owczą skórę pracowników humanitarnych, budzi to mój sprzeciw. Niech sobie nawet ludzie biznesu budują pozytywny PR pomocą charytatywną, nie widzę w tym problemu. Problem widzę w świadomym wykorzystywaniu trudnej sytuacji w jakimś kraju i w takim wykorzystywaniu środków, które ludzie z dobroci serca przekazują na pomoc innym, żeby ci inni w dłuższej perspektywie byli skazani na nieustanne proszenie o pomoc i na szukanie pracy u bogatego „wuja Toma”.

Żeby uniknąć niesienia takiej „pomocy” w Stowarzyszeniu „Dom Wschodni” mamy kilka zasad:

  1. Nie zaczynamy nigdy od niesienia pomocy, ale od budowania relacji. Nie pojawiamy się w Libanie, Afryce czy Ukrainie jako bogaci zbawcy, ale jako partnerzy, bracia w człowieczeństwie. Projekty pomocowe tworzymy razem z ludźmi, którzy pomocy potrzebują. Łatwo jest bowiem wykorzystać – nawet podświadomie – człowieka uboższego i znajdującego się w trudniejszej sytuacji. Wykorzystać dla własnej korzyści problemów brata każdemu przychodzi dużo trudniej.
  2. Pomagamy przede wszystkim stanąć ludziom na nogi, otwieramy możliwości, wspieramy ich w zdobywaniu niezależności. Dlatego priorytetem są dla nas projekty rozwojowe: edukacja dzieci i młodzieży, wspieranie przedsiębiorczości, kultura.  
  3. Pomoc doraźną – o ile to jest możliwe – realizujemy całkowicie na miejscu. Nie chcemy wyręczać - i tym samym w dłuższej perspektywie usuwać - lokalnych przedsiębiorców, ale tak pomagać, żeby nie tylko ubogi dostał to, czego potrzebuje, ale także jego ciut bogatszy sąsiad. Można przecież nakarmić Libańczyków makaronem z Polski, można wyremontować domy w Ukrainie używając cementu z Europy Zachodniej… Ale można też kupić makaron w Libanie i cement u ukraińskiego przedsiębiorcy. Tylko że w pierwszym przypadku pomożemy Libańczykom osłabiając Liban, w drugim dźwigamy i człowieka i jego ojczyznę.

Jeśli chcecie w ten sposób działać, choć trochę zmniejszać przepaść między krajami bogatymi a biednymi i nie tylko pomagać ubogim, ale budować świat bardziej braterski i partnerski, zapraszamy do współpracy przy budowaniu „Domu Wschodniego”. 

Buduj z nami Dom Wschodni

Środki na rozwój działalności Stowarzyszenia "Dom Wschodni - Domus Orientalis" można przekazywać na konto:

Stowarzyszenie „Dom Wschodni – Domus Orientalis”

ul. Piotrkowska 80, 90-102 Łódź

mBank, 70 1140 2004 0000 3002 7483 9388

Środki na Dom Wschodni można także przekazać metodą szybkich płatności

Przekaż 30 PLN     Przekaż 50 PLN     Przekaż 100 PLN

 

Dziękujemy, że jesteście z nami

Files to download