Nasza Ukraina, cz.3: "Punkt Nezlamnosti - przez Charków do Izium"
Punkt Nezlamnosti – przez Charków do Izium.
Kolejna wyprawa do Ukrainy zawiodła nas w bardziej odległe regiony. Na początku jednak obowiązkowa kijowska kawka z ojcem Markiem, rozmowa o potrzebach, o sytuacji. Nie wiemy jak to się stało, ale czujemy się tam jak w domu i za każdym razem jest nam coraz trudniej opuszczać teren parafi karmelitów.
Droga do Charkowa nie była wcale tak uciążliwa, jak przewidywaliśmy, ale samo miasto po zmroku wygląda przerażająco. Wszechobecna ciemność, rany na budynkach i jakaś pustka oplatają niepokojem, nie pozwalają zapomnieć, że wojna wciąż nie opuściła tego utrapionego miasta.
Wjeżdżamy na jedno z tych blokowisk położonych przy linii frontu z początkowych dni wojny. Jakieś ostrzelane auto, podziurawione ściany bloków, ślady spalenizny. Z klatki schodowej wychodzi Kamil, na którego dostaliśmy namiar od znajomych księży. Skromny chłopak zaprasza nas do siebie, częstuje lokalnym piwem. Mieszka w Charkowie prawie od samego początku wojny, odwiedza rodziny, pomaga. Jeździ też na Bachmut, gdzie został ranny a jego współpracownica z Polski straciła nogę. Jak on sobie radzi z tym mrokiem w wokół?
Kolejny dzień to wyjazd do Izium. Opuszczając Charków przejeżdżamy przez zniszczone, puste blokowisko. Ileż pocisków można wpakować w budynki mieszkalne?
W Izium trochę po omacku udaje nam się dotrzeć do potrzebujących rodzin, następnie spotykamy się ze strażakami. Niespotykana wręcz skromność dowódcy Wołodomira, jego uczynność i uprzejmość spowodowały, że na jego opinii i kontaktach postanowiliśmy się oprzeć w wyborze finalnej destynacji i dystrybucji reszty przewiezionej pomocy.
Strażacy pokazują nam namiot, który służy jako ogrzewalnia, punkt pomocowy i socjalny, w którym mieszkańcy zniszczonego Izium mogą uzyskać wsparcie, także psychologiczne. „Punkt Nezlomnosti”. Zostawiamy burżujki i żywność, za kilka godzin dostajemy zdjęcie wymienionego piecyka w namiocie. Będzie dobrze służyć ludziom.
Wołodia wskazuje na wieś Oskil jako jedno z zapomnianych miejsc. Poziom biedy, zniszczeń i panujące napięcie w Izium i okolicach jest wręcz porażające. Przejeżdżamy obok zniszczonych domów, niektóre bloki są rozpołowione, brakuje całych pionów. Dojazd do Oskil jest trudny, słychać walki. W budynku rady rozmawiamy z panią Inną, która mówi o tym, że pod Oskil podlega 25 osiedli, z których ¾ nie ma dostępu do wody, prądu i gazu. To co jednak najbardziej zaskakuje to fakt, że wśród osób, które nie uciekły są rodziny wielodzietne, kilkaset rodzin wielodzietnych, którym brakuje praktycznie wszystkiego.
Dziękujemy za strażaka Wołodię, który o nic nie prosił dla siebie, a dał nam szansę zobaczenia kolejnego miejsca, które nie przedarło się do mediów. A jak nie ma informacji w mediach, to i pomoc dociera w śladowych ilościach.
Śledząc nasze ostatnie wyjazdy do Ukrainy, wiesz już jak będzie wyglądać nasza Misja w najbliższej przyszłości.
Piecyki zostały zakupione w ramach grantu otrzymanego z Fundacji Orlen, jesteśmy wdzięczni za środki! Dziękujemy też Caritas Archidiecezji Łódzkiej za stałe wsparcie i przyjaźń.
Komentarze (0)
Komentarze na Faccebook'u (0)