To nie kraj, to misja
Bliski Wschód, ze swoim bogactwem kultur i religii oraz splotem interesów największych światowych mocarstw, jest rzeczywistością niezwykle ciekawą i przy okazji wyjątkowym wyzwaniem dla ludzkiego rozumu usiłującego zrozumieć kto, co, dlaczego, z kim i przeciw komu. Liban w biliskowschodniej rzeczywistości wyróżnia się stopniem skomplikowania życia społecznego tak dalece, że sami Libańczycy czasem nie orientują się w tym, co się dzieje w ich kraju. A przy tym jest to kraj piękny i - co ważne dla mnie osobiście - pół-chrześcijański.
Dlatego bardzo się cieszę z wyjazdu Tomka Kani do Libanu. Jest to człowiek o przenikliwym spojrzeniu, wielkiej pasji do świata Bliskiego Wschodu, władający językiem arabskim w sposób zdumiewający Arabów (sam widziałem totalne zaskoczenie jego syryjskich rozmówców!), solidnie wykształcony i otwarty. Znamy się od kilku lat z Egiptu, gdzie nie tylko ja, ale wszyscy wolontariusze Domu Wschodniego mogliśmy podziwiać sposób, w jaki opowiadał o Kairze.
Św. Jan Paweł II podczas swojej podróży do Libanu powiedział, że to nie jest tak po prostu kraj, to jest misja. I Libańczycy to czują. Wiedzą, że utrzymanie równowagi między różnymi grupami religijnymi i etnicznymi jest ważne dla całego regionu także jako przykład, że można żyć razem w pokoju. Na początku maja odbywają się w Libanie wybory parlamentarne, które rodzą pewne napięcie w kraju, bo jest to ważny krok w dziejach kraju, a pamiętać trzeba, że Libańczycy chodzą raczej po linie zawieszonej nad przepaścią, a nie po szerokiej autostradzie.
Dzięki obecności Tomka będziemy mogli odkrywać Liban. Zapraszam Was zatem w imieniu Domu Wschodniego na niesamowitą podróż do kraju, który jest misją. Panie i Panowie, oto Liban!
Komentarze (0)
Komentarze na Faccebook'u (0)