Aleppo wraca do życia

Aleppo wraca do życia

O wschodnim Aleppo było głośno pod koniec ubiegłego roku, gdy armia rządowa wraz Rosjanami wyzwalała dzielnicę z rąk rebeliantów. Dziś nad ruinami zalega cisza. Uwagę całego świata przyciąga huk bomb i walących się domów, wtedy nagłówki gazet krzyczą o tragedii. Gdy zawierucha wojenna się przewali i w jej miejscu dymią zgliszcza, mało kto zagląda do zniszczonych miast i pyta o los ocalałych.

Do wschodniego Aleppo pojechałem z Carlosem, Syryjczykiem, który pracuje dla Caritasu Syryjskiego. Caritas działa w Aleppo przy biskupie Kościoła chaldejsko-katolickiego, Odo. Wykonują olbrzymią pracę w mieście, jako pierwsi pośpieszyli z pomocą wschodniemu Aleppo, gdy ustały walki.

Wschodnia część miasta jest zrujnowana. Mężczyzn prawie nie ma, zostało zaledwie kilku, w zdecydowanej większości w podeszłym wieku. Wśród zniszczonego miasta widać głównie dzieci i kobiety. Wszystkie w czerni. Chyba nie ma ani jednej, która nie byłaby wdową lub osieroconą matką.

- Nasza mała siedziba mieści się przy Placu Skuda – wita mnie z uśmiechem Magy Tabbakh szefowa punktu Caritas w tym miejscu. Jest niezwykle otwarta i serdeczna.

Na Bliskim Wschodzie adresy prawie zawsze podaje się wskazując na charakterystyczne i znane miejsca miasta: trzeci dom na prawo od banku, druga ulica za Sheratonem. We wschodnim Aleppo trudno podać adres, bo nie działa już nic. Budynki są zniszczone i trudno rozpoznać, co tu wcześniej stało.

- Nazywamy to miejsce Placem Skuda, bo spadła tu rakieta, która wyburzyła trzy domy i zamieniła ulicę w plac – tłumaczy mi Carlos trochę chyba zmieszany faktem, że nazwa miejsca w mieście zamiast honorować pamięć wielkich ludzi czy wydarzeń, przypomina o tragedii. Jak na ironię właśnie w tym momencie podeszła do nas kobieta ubrana na czarno i zaczęła coś mówić po arabsku. Carlos mi tłumaczy:

- Chce ci pokazać miejsce, gdzie stał jej dom.

Wzięła mnie za rękę i zaprowadziła na środek Placu Skuda. Palcem wskazała stertę gruzów w głębi. Domyślałem się, co mi chciała powiedzieć, bo głos jej się łamał i po kilku słowach zaczęła płakać.

- Trzech jej synów i mąż wtedy zginęli – tłumaczy Carlos – Ona wyszła z domu i przeżyła...

Pomilczeliśmy chwilę i wróciliśmy do punktu Caritas. Magy oprowadza mnie po punktach, w których Caritas udziela pomocy mieszkańcom zrujnowanego Aleppo.

- Wodę dostarcza UNICEF – mówi wskazując na kontenery, które widziałem we wszystkich dzielnicach Aleppo – Prądu trochę mamy z generatorów. Miasto nie jest zaopatrywane w energię elektryczną.

Odwiedzam z Carlosem i Magy miejsce, gdzie wydaje się chleb, rozdaje paczki żywnościowe dla rodzin, przyjmuje chorych. Przechodząc z miejsca na miejsce widzę, że w kilku mieszkańców otworzyło jakieś małe warsztaty i sklepiki. Przypominają mi się ledwo widoczne kwiatki na pustyni, które dowodzą siły życia w najbardziej niesprzyjających warunkach.

Na koniec zachodzimy do domu Muhammada al Taklawi'ego. Blisko współpracuje z Caritasem, bo część swoich pomieszczeń oddał na ich magazyny. Było dla niego oczywiste, że nie ma mowy o wynajmowaniu, po prostu oddał, bo wie, że Caritas utrzymuje przy życiu tych, którzy pozostali w jego dzielnicy.

Zostaliśmy ugoszczeni w pokoju na piętrze, gdzie gospodyni podała nam herbatę i jakieś biszkopty. Rozmawialiśmy o sytuacji w Aleppo.

- Gdy zostaliśmy wyzwoleni – opowiada Muhammad – armia kazała wszystkim pozostałym w dzielnicy ludziom opuścić dzielnicę na trzy dni. Mieli sprawdzić niewybuchy, miny i zrujnowane domy, żeby nie było niespodzianek... Jak wróciliśmy, nic w domu nie było. Nic. Zabrali dosłownie wszystko: meble, drzwi, instalację elektryczną...

Muhammad przed wojną prowadził we wschodnim Aleppo warsztat produkujący lampy uliczne. Zatrudniał 10 osób. Maszyny do produkcji przetrwały walki, bo poskładane były w piwnicy. Nie przetrwały wyzwolenia. Gdy wrócił z żoną i trójką dzieci do swojego domu po zabezpieczaniu miasta przez armię, piwnice było puste. To go boli chyba najbardziej, bo zniszczyło nadzieję, że jak się wszystko skończy można będzie wrócić do pracy i zacząć wszystko od nowa. Brak maszyn i środków do wykonywania zawodu czyni go całkowicie zdanym na pomoc Caritasu.

Sytuacja Muhammada nie jest odosobniona. Aleppo przed wojną słynęło nie tylko z wykwintnej kuchni, ale także z pracowitości mieszkańców. Miasto było bogate i dumne z tego, że własny dobrobyt zawdzięcza nie jak Damaszek uprzywilejowanej pozycji stolicy państwa, ale zaradności własnych mieszkańców.

Krótki pobyt w tym mieście kilka miesięcy po ustaniu walk dowodzi prawdziwości tej opinii, gdyż we wszystkich zrujnowanych dzielnicach już są ludzie, którzy otwierają na nowo piekarnie, cukiernie, bary, zakłady produkcyjne i małe warsztaty. Nie ma żadnych funduszy państwowych, po które mogą wystąpić, banki nie dają kredytów na rozpoczęcie działalności. Dlatego szansa na nowe otwarcie stoi tylko przed tymi, których majątki w jakiś sposób zostały oszczędzone przez wojnę lub którzy na wojnie się wzbogacili przez rabunek lub współpracę z rządem. Mohammad stracił na wojnie wszystko, nie dopuścił się rabunku, nie przyszło mu na myśl dołączyć do szeregów shabiha. Nie stać go na zakup nowych maszyn i rozpoczęcie na nowo produkcji lamp. Czeka więc bezradnie, nawet nie wie na co...

- Zapytaj go – proszę Carolosa – ile potrzebuje na zakup tych maszyn, jakiego rzędu to są kwoty.

- 8 tysięcy dolarów – pada odpowiedź.

W sumie nie tak duża kwota - myślę - zwłaszcza, że otwierająca perspektywę zatrudnienia dziesięciu osób i tym samym daje szansę dziesięciu rodzinom na utrzymanie się z pracy własnych rąk, a nie tylko z pomocy Caritasu. Zastanawiam się już, czy nasze Stowarzyszenie i ludzie, którzy są jakoś związani z "Domem Wschodnim" będą w stanie tak się zmobilizować, żeby tego rzędu środki pozyskać. Nic nie mówię na głos, żeby nie dawać niepewnej nadziei.

Po powrocie ze wschodniego Aleppo Carlos pokazał mi jeszcze inne projekty pomocowe prowadzone przez Caritas: rozdawanie leków i prowadzenie punktu podstawowej opieki medycznej, warsztaty i zajęcia dla dzieci, paczki żywnościowe, wsparcie dla rodzin, które utraciły domy i mieszkania. Nie ma wątpliwości, że miasto jest jak ranny człowiek, którego trzeba otoczyć opieką, karmić i przenieść do szpitala. Wszyscy jednak mają świadomość, że udzielana ludziom pomoc powinna przede wszystkim zmierzać do tego, by stanęli na nogi i zaczęli sami się utrzymywać. Nie spotkałem Aleppiańczyka, który jest zadowolony, że stał się jak dziecko, które trzeba karmić, poić, ubrać i ochraniać. Aleppo chce stanąć na nogi. W tym celu trzeba dać ludziom pracę.

Rozmawiam o mojej wizycie we wschodniej części miasta z Brygidą, franciszkanką blisko współpracującą w rzymskokatolicką parafią w Aleppo. Opowiadam o Muhammadzie i jego chęci otwarcia na nowo fabryki lamp, dzielę się obserwacjami z innych części miasta, gdzie na gruzach powstają sklepy i warsztaty.

- Brygida, ci ludzie rwą się do pracy!

- Jasne! - odpowiada z uśmiechem zdumiona moim odkryciem. Pewnie nie słyszała narracji o darmozjadach nastawionych na socjal

- W naszej parafii – kontynuuje Brygida – czeka ponad 300 podań o dofinansowanie pomysłów biznesowych i ciągle wypływają nowe. Ci ludzie są niezniszczalni, nie poddają się, mają inicjatywę. Próbowaliśmy zaprosić tu banki z mini kredytami, ale się nie zdecydowali. Myślę, że w obecnej sytuacji przekazanie im środków jest możliwe tylko przez instytucje kościelne jak parafie czy Caritas.

* * *

Przez cały wrzesień prowadzimy w Stowarzyszeniu „Dom Wschodni – Domus Orientalis” akcję „Daj pracę!”, której celem jest zebranie środków na zakup sprzętu umożliwiającego podjęcie przez mieszkańców Aleppo pracy zarobkowej oraz dofinansowanie ich projektów biznesowych. W ten sposób pomożemy im uniezależnić się od zewnętrznej pomocy. Decyzje komu i na jaki cel przeznaczone zostaną środki podejmie na początku października Zarząd Stowarzyszenia przy współpracy z Caritas-Syria oraz rzymskokatolicką parafią św. Franciszka w Aleppo.

Zainteresowanych projektem zapraszamy na nasz profil na Facebooku i do zaglądania na nasz portal, gdzie będziemy zamieszczać informacje o wydarzeniach z nim związanych.

Chcesz przekazać środki na ten cel?

Tutaj znajdziesz wszelkie potrzebne informacje.

Files to download