"Wszyscy braćmi" to nie mrzonka...

Dom Wschodni Grudzień 3, 2022 655 0

Jest w "Panu Tadeuszu" Adama Mickiewicza uroczy fragment opisujący Podczaszego, który "zapowiedział, że nas reformować / cywilizować będzie i konstutuować; / ogłosił nam, że jacyś Francuzi wymowni / zrobili wynalazek: iż ludzie są równi; / Choć o tym dawno w Pańskim pisano zakonie / i każdy ksiądz toż samo gada na ambonie".

Jakoś zawsze mi się ten fragment przypomina, gdy sam sobie myślę lub gdy z innymi rozmawiam o idei powszechnego bratertwa, która dla mnie jest oczywistym owocem chrześcijaństwa, a dla wielu naiwnym wykwitem masońskich bezbożności. Rozumiem wielu, którzy kpią z "multikulti" i górnolotnych słów o "ubogaceniu kulturowym", gdy spotkanie ludzi różnych kultur, wrażliwości i religii prowadzi tak naprawdę do napięć i konfliktów, a nie do harmonijnego współistnienia. Nie rozumiem jednak tych, którzy jako jedyną receptę na te trudności podają budowę murów i separację jednych od drugich powołując się przy tym na chrześcijaństwo.

Powszechne bratestwo nie jest łatwe i obecnie nie istnieje inaczej niż pragnienie i nadzieja wpisane w ludzkie serca. Głupio czynią ludzie, którzy mylą zadanie do wykonania z zastaną rzeczywistością, a momenty, w których ewidentnie jedność między ludźmi trzeszczy, widzą jako skutek przetrwania w społeczeństwie kilku dinozaurów nierozumiejących, że świat się zmienił. Świat się nie zmienił tak bardzo, jak nam się czasem wydaje: nawet najgorliwsi piewcy tolerancji żywią w sercu niechęć do myślących inaczej niż oni i nie potrafią cierpliwie z nimi rozmawiać.

Mam wrażenie, że obecnie powszechne braterstwo jest dla żyjących w złudzeniu "postępowców" rzeczywistością, której sprzeciwia się niedojrzała do współczesności część społeczeństwa, a dla "konserwatystów" piękną, ale zupełnie nieosiągalną mrzonką. W "Domu Wschodnim" dzielimy przekonanie, że powszechne bratestwo jest zadaniem do wykonania dla wszystkich, bo choć w głębi serca ludzie od lewa do prawa pragną zgody i pokoju, równocześnie wszyscy ludzie od lewa do prawa mają w sercu opór przed potraktowaniem drugiego, innego człowieka jak brata.

Ponieważ powszechne bratestwo traktujemy właśnie jako zadanie podjęliśmy się działania, które może pomóc nam wszystkim wykonać konkretny krok w jego stronę: tworzymy w Łodzi przestrzeń do spotkania ludzi różnych kultur, religii, narodowości. W każdym mieście znajdziecie przestrzeń, w której doskonale czują się środowiska lewicowe czy prawicowe, miejsca dla Syryjczyków czy Libańczyków, kluby afrykańskie czy ukraińskie. My zapraszamy tych, którzy chcą nie tylko budować i przeżywać własną tożsamość społeczną i kulturową, ale także dzielić się nią z innymi i są gotowi wejść w świat, który nie jest ich, choć znajduje się tuż obok. Marzy nam się miejsce, w którym na koncert Syryjczyka przyjdą Afrykańczycy, gdzie do grupy wolontriuszy działających w Ukrainie dołączą osoby z Libanu, a na wykład o postkolonializmie na Bliskim Wschodzie przyjdą Polacy, którzy grzechem kolonializmu się nie splamili i mogliby ze spokojem sumienia na te kwestie nieswojego świata machnąć ręką.

Klubokawiarnia "Fratelli tuttti" z tego właśnie powodu jest zadaniem trudnym, ale pięknym. Osobiście bardzo mi na tym miejscu zależy i poświęcam mu wiele energii i troski. Będę bardzo wdzięczny za znak wsparcia i solidarności w konkretnym działaniu na rzecz powszechnego braterstwa przez przekazanie nawet niedużej darowizny na rozwój tego miejsca. "Fratelli tutti" potrzebuje pieniędzy, żeby mogło ruszyć pełną parą, a pieniądze się znajdą tylko wtedy, gdy pojawią się ludzie, którzy wierzą, że możemy być wszyscy coraz bardziej braćmi, choć nie jest to ani łatwe, ani oczywiste i wymaga prawdziwego wysiłku.

ks. Przemysław M. Szewczyk

Środki na wsparcie klubokawiarni "Fratelli tutti" można przekazać na konto Stowarzyszenia: